Raben logo

Ślad węglowy to nasze wspólne zadanie

2024.01.25

Za trzy lata liczba firm w Polsce zobowiązanych do publikowania raportów z danych niefinansowych może sięgnąć 3,5 tys. Dla znaczącej większości spośród nawet dużych podmiotów sprawozdanie za 2026 rok może być zupełnym debiutem, a tym samym sporym wyzwaniem od strony organizacyjnej. Bezdyskusyjnie jednym z najtrudniejszych zagadnień dla raportujących będzie kalkulacja śladu węglowego. Na szczęście termin jest nadal dość odległy – prawie 1000 dni pozwala solidnie przygotować się do tego przedsięwzięcia.

Unijna dyrektywa CSRD (ang. Corporate Sustainability Reporting Directive) w pierwszych latach obejmie formalnie przedsiębiorstwa, które spełnią dwa z trzech poniższych kryteriów:

  1. suma bilansowa: 25 mln EUR,
  2. przychody: 50 mln EUR,
  3. średnia liczba pracowników: 250.

Zakres obowiązkowych ujawnień nie będzie jednak dotyczył tylko i wyłącznie dużych firm. Obejmie również oddziaływanie ich łańcucha wartości, m.in. w obszarze emisji czy też praw człowieka. Chcąc dopełnić obowiązku, podmioty te zaczną oczekiwać od swoich dostawców z jednej strony większego zaangażowania w ochronę środowiska, z drugiej zaś dostarczenia wiarygodnych danych. Dlatego można się spodziewać, że małe i średnie przedsiębiorstwa będą pozostawały pod nieproporcjonalnie dużą presją. Wiele z nich – nie mając odpowiedniego doświadczenia, a często także zasobów kadrowych – stanie przed wyzwaniem, jakim będzie systematyczne raportowanie swojego wpływu zgodnie z oczekiwaniami klientów.

Aby ten proces przebiegał prawidłowo, konieczny jest dialog i zaangażowanie wszystkich stron. Duże firmy nie powinny ograniczyć się do stawiania oczekiwań mniejszym partnerom. Ich rolą jest bowiem realnie wspierać zarówno w procesie raportowania, jak również we wprowadzaniu zmian, które pozwolą dostosować się do otoczenia – zarówno w rozumieniu społecznym, środowiskowym, jak i prawnym.

Taka rola wpisana jest do wciąż obowiązującej Strategii Zrównoważonego Rozwoju Grupy Raben, która m.in. ambitnie zakłada, że do 2027 roku 77% naszych przewoźników będzie mierzyło swoje emisje, a w następnym kroku wyznaczy własne cele redukcyjne. Identyfikując ryzyka z tym związane, już teraz badamy możliwości wprowadzenia systemu wsparcia dostawców w obszarze liczenia śladu węglowego w sposób jak najmniej obciążający ich formalnie.

Po pierwsze – gdzie?

Niezależnie od dostępnych narzędzi i udzielonego wsparcia, w pierwszym kroku kluczowe jest zmapowanie źródeł emisji. Wiedza ta pomaga zrozumieć, jak powinien być zaplanowany cały proces kalkulacji: w jaki sposób i jakie dane należy pozyskać, gdzie znajdują się w organizacji i które z nich są najważniejsze do wyznaczenia celów redukcyjnych, a w dalszej kolejności – jak można te cele osiągnąć. W skrócie: firma musi zidentyfikować źródła i wielkość swoich emisji oraz obszary, gdzie szansa na sukces jest największa. W przypadku transportu to może być np. zmiana rodzaju paliwa, wymiana pojazdów na nowsze lub przejście na zeroemisyjny transport.

W tym kontekście na szczególną uwagę zasługują nowe technologie. Jednym z rozwiązań testowanych w Grupie Rabem są elektryczne naczepy, które wykorzystują zmagazynowaną energię kinetyczną i potencjalną do wspierania m.in. tradycyjnego napędu, wpływając na mniejsze zużycie paliwa.

 

Po drugie – jak?

Policzenie emisji, choć wydaje się najbardziej problematyczną częścią raportowania, wcale nie musi takie być. Ta kwestia zależy oczywiście od wielkości firmy i tego, jak skomplikowane są jej źródła emisji. Jednak warto zauważyć, że małe i średnie przedsiębiorstwa wytwarzają ślad węglowy przede wszystkim w zakresie pierwszym i drugim, a emisje dostawców stanowią zazwyczaj mniej istotny udział w strukturze emisji. Tym samym MŚP nierzadko już teraz dysponują wszystkimi danymi, które umożliwiają rzetelną i wiarygodną kalkulację.

W firmach transportowych emisje należące do zakresu pierwszego są w dużej mierze efektem spalania paliw, czyli diesla, gazu czy biopaliwa, albo zużycia energii elektrycznej (dla samochodów elektrycznych). Można więc uznać, że są niejako „zaszyte” w ilości zakupionego i zużytego paliwa lub energii. W tym biznesie ewidencja zakupionego paliwa czy przebiegu pojazdów jest z reguły niezbędną formalnością, zbieranie danych na potrzeby raportowania nie powinno być zatem dodatkowym obciążeniem.

Równie ważnym krokiem co identyfikacja źródeł emisji i danych będzie wybór odpowiedniego narzędzia do kalkulacji śladu węglowego. Na rynku dostępne zarówno narzędzia darmowe, jak i płatne, których wdrożenie można rozważyć w zależności od wielkości i sposobu działania organizacji. Komercyjne i niekomercyjne kalkulatory zawierają bazy wskaźników, na które warto zwrócić uwagę przy wyborze narzędzia. Te przeznaczone dla sektora transportowego z reguły pozwalają obliczyć emisje na podstawie ilości zakupionego paliwa lub oszacować je, bazując na ilości przejechanych kilometrów. Jeżeli przewoźnik wykorzystuje naczepy z kontrolowaną temperaturą, na wielkość śladu węglowego może mieć wpływ też zakupiona energia, paliwa bądź konsumpcja czynników chłodniczych.

Po trzecie – kiedy?

Tu dochodzimy do etapu, który może stanowić największe wyzwanie. Metodologia liczenia śladu węglowego jest opracowana i dostępna, ale jej dostosowanie do warunków przedsiębiorstwa to tylko połowa sukcesu. W procesie raportowania niezbędni są także ludzie, którzy będą w stanie odpowiednio prowadzić, w tym dokumentować, wszystkie działania. Każda sprawozdawczość wymaga systematyczności, dlatego i tutaj ważne będą skrupulatność i terminowość w gromadzeniu i przetwarzaniu danych, bez odkładania tego na ostatnią chwilę. Wiedza i doświadczenie pracowników mogą również pomóc w prawidłowej komunikacji. Wiele małych i średnich firm nie ma rozwiniętych struktur odpowiedzialnych za PR czy public affairs, a raport stanowi specyficzną formę dostarczania informacji. Przyjęcie błędnej strategii może skutkować oskarżeniami o greenwashing, a w konsekwencji zaważyć na reputacji i wiarygodności przedsiębiorstwa.

Raportowanie emisji czy innych danych dotyczących wpływu to rzecz nowa, przygotowana według skomplikowanych – wydawałoby się – zasad, jednak ta świadomość nie powinna zniechęcać. Podmioty działające w sektorze transportowym wielokrotnie udowadniały swoją zwinność i umiejętność adaptacji. Dobrą wiadomością w tej sytuacji jest też fakt, że na dostosowanie się i małych, i dużych przedsiębiorstw do wymagań dyrektywy jest jeszcze trochę czasu. Ponadto postrzeganie ESG jako wspólnego obowiązku małych i średnich firm może być szansą na zbudowanie długoterminowych i trwałych relacji biznesowych opartych na wzajemnym zaufaniu.

Autor
csm_Piotr_Lachowicz_2bb264bf48.jpg

Piotr Lachowicz

Group Sustainability Expert

Raben Group