Transport intermodalny

Kolej obsłuży handel z Chinami?

2016.09.21
Każdego dnia pomiędzy Unią Europejską a Chinami przepływają towary o wartości ponad miliarda euro. Imponująca jest tu nie tylko skala obrotów, ale też tempo ich wzrostu. Wciąż jednak zdecydowana większość towarów przepływa między Europą a Państwem Środka drogą morską. Czy w najbliższym czasie może się to zmienić dzięki kolei?

 

Jak ważnym partnerem dla państw Unii Europejskiej są Chiny, nie trzeba nikogo przekonywać. W dziesięcioleciu pomiędzy 2006 a 2015 rokiem eksport towarów z UE do Chin wzrósł trzykrotnie.  Blisko co 10 towar wywożony z Europy trafia do Państwa Środka, co daje mu drugie miejsce zaraz za Stanami Zjednoczonymi wśród importerów z UE. Jeśli chodzi o eksport do Unii, Chiny są samotnym liderem zaopatrując kraje członkowskie w ponad 20% kupowanych przez nie za granicą towarów. Generuje to olbrzymie potoki ładunków, których transport wymaga nie lada wysiłku. Zwłaszcza, że mamy tu do czynienia ze słabo zbilansowanymi relacjami handlowymi. W dziesięcioleciu pomiędzy 2006 a 2015 rokiem deficyt w obrotach między gospodarkami UE i Chin wahał się pomiędzy 132, a 180 mld euro, by wynieść średnio ponad 152 mld. Oznacza to, że z Europy do Chin trzeba było przewieźć nieco ponad 43% towarów, które musiały pokonać drogę w drugą stronę. Nierównowaga utrudnia efektywną organizację transportu. 

 

Droga morska wciąż najpopularniejsza. 

Większość europejskich eksporterów do Chin i importerów z Chin decyduje się w takiej sytuacji na skorzystanie z transportu morskiego. Ma on tę niezaprzeczalną zaletę, że jest stosunkowo tani. Szacuje się, że obecnie transport morski obsługuje ok. 80% światowego handlu towarami. Jego pozycja wydawać się więc może niezagrożona. Niestety transport morski ma też poważną wadę – jest powolny. Zamawiając towary z Chin, transportowane w ten sposób musimy liczyć się z 40-50 dniami oczekiwania. Obniża to elastyczność firm i wymaga od nich zwiększonych stanów magazynowych. Nie w każdej branży tak długi czas transportu jest akceptowalny. Co ciekawe, kontenerowe relacje morskie Europa – Daleki Wschód zdominowane zostały przez kilkunastu armatorów oceanicznych, działających w ramach trzech aliansów. Odpowiadają oni za 97% przewozów. Rynkowi temu jest więc bliżej do oligopolu niż konkurencji doskonałej. Do niedawna jedyną alternatywę dla transportu morskiego stanowił transport lotniczy. Jest on zdecydowanie szybszy od transportu morskiego, ale też i odpowiednio droższy, co wyraźnie obniża jego konkurencyjność i sprawia, że nie ma on realnych szans na zagrożenie pozycji kontenerowców.

 

Kolej na kolej? 

Może w takim razie wyzwanie hegemonii transportu morskiego będzie w stanie rzucić kolej? To rozwiązanie kompromisowe: szybsze od kontenerowca i tańsze od samolotu. Pociąg z Chin do Polski jedzie od 11 do 14 dni (czyli 3-4 razy szybciej niż potrzebowałyby towary by pokonać tę trasę drogą morską), a jego koszty są nawet o 1/3 niższe od kosztów transportu lotniczego. O możliwościach kolei słychać zresztą w ostatnim czasie coraz więcej. UE promuje ten środek transportu, jako ekonomiczny i bezpieczny, a Chiny co i rusz uruchamiają kolejne połączenia z naszym kontynentem i odważnie mówią o perspektywach dalszego rozwoju kolei w ramach Nowego Jedwabnego Szlaku. Statystyki rzeczywiście na pierwszy rzut oka pozwalają na ostrożny optymizm. Od chwili startu w 2013 r. połączenia z Chengdu, do Europy dotarło już 300 pociągów z Chin. Władze Państwa Środka zapowiadają, że do końca 2016 r. do Europy dotrze tą drogą w sumie 400 składów, a w 2017 r. ma ich być już 1000. Postęp jest więc imponujący.

 

Liczby są bezlitosne. 

Kiedy jednak porównamy możliwości pociągów z pracą przewozową wykonaną przez kontenerowce, jasne stanie się, że kolej na tej trasie dopiero raczkuje. W Polsce na razie tylko 8 firm oferuje przewozy kolejowe z Chin (w tym Raben Group wraz z SHANGHAI EB & SFSC INTERNATIONAL LOGISTICS CO., LTD na linii Wuhan – Warszawa i Lianyungang - Warszawa), a wolumeny transportów wciąż na nikim nie robią wrażenia. Na najdłuższej na świecie, liczącej ok. 13 tys. km długości linii kolejowej Yixin’ou (między Yiwu a Madrytem) w 2015 roku przewieziono z Chin do Europy 794 TEU (w drugą stronę 146 TEU). W tym samym czasie największe kontenerowce dysponują możliwościami przewozowymi na poziomie ponad 18 000 TEU każdy! Przy tak olbrzymiej dysproporcji należy więc jasno powiedzieć, że kolej nie jest w stanie w chwili obecnej zagrozić dominującej pozycji transportu morskiego pomiędzy Chinami a Europą. Warto jednak na bieżąco śledzić jej rozwój, gdyż działania zarówno liderów Państwa Środka, jak i Unii Europejskiej wyraźnie zmierzają ku wzrostowi jej znaczenia.