Nieustannie powiększające się zasoby powierzchni magazynowej, które przyrastają w tempie ok. 2 mln mkw. rocznie i zbliżają się do 17 mln mkw. (16,6 mln na koniec I kwartału 2019 r.) [1]; niski odsetek pustostanów; inwestorzy z Niemiec, USA, Azji, a nawet RPA – to tylko wybrane dowody na to, że rynek powierzchni magazynowych w Polsce ma się doskonale. Paradoksalnie, sytuacji tej przysłużył się kryzys sprzed 10 lat – w jego konsekwencji ilość ryzykownych inwestycji spekulacyjnych została zredukowana do bezpiecznego poziomu. Wzrost, który potem nastąpił, w połowie obecnej dekady nabrał wyjątkowej dynamiki i mimo ogromnej podaży jak na razie nie widać tutaj oznak spowolnienia, a rynek można określić jako dojrzały i zdrowy.
Polska znajduje się w czołówce krajów europejskich najchętniej wybieranych jako lokalizacja do zakładania lub przenoszenia magazynu. Wyprzedzają ją tylko Niemcy i Holandia, Polska za to zostawia w tyle Francję, Rosję, Hiszpanię czy Włochy [2]. Duża w tym zasługa położenia geograficznego, które z punktu widzenia logistyki jest optymalne – na przecięciu tras ze wschodu na zachód i z północy na południe. Niebagatelną rolę odgrywają też niskie koszty budowy, relatywna dostępność gruntów inwestycyjnych i konkurencyjne, choć powoli rosnące stawki czynszów, wreszcie wysoki standard i wyposażenie samych obiektów magazynowych – dzisiaj bowiem nie tylko cena, ale także jakość i zdolność sprostania wymaganiom klientów przesądzają o najmie danej inwestycji.
Jednak na dynamiczny rozwój rynku powierzchni magazynowych ma wpływ przede wszystkim rosnąca konsumpcja krajowa, co przekłada się m.in. na aktywność operatorów logistycznych, obsługujących klientów z różnych branż. Firmy logistyczne mają znaczący udział wśród wszystkich najemców nieruchomości – w 2018 r. odpowiadały za 33% całkowitego popytu (prawie 1,4 mln mkw. wynajętej powierzchni)[3], zaś w pierwszym kwartale bieżącego roku już 55% (ok. 320 tys. mkw.)[4]. Następne w kolejności są sieci handlowe i lekka produkcja, a rozwijający się w szalonym tempie sektor e-commerce, choć obecnie poza pierwszą trójką, zapewne znajdzie się w niej lada chwila. Zakupy przez Internet to potężny bodziec dla rynku nieruchomości magazynowych – w 2018 r. firma Prologis wyliczyła, że wydatki rzędu 1 mld euro w kanale online generują zapotrzebowanie na ok. 235 tys. mkw. nowej powierzchni logistycznej. Przy uwzględnieniu prognoz wzrostu sektora e-commerce oznacza to konieczność wybudowania w ciągu pięciu lat w Europie dodatkowo 45 mln mkw. powierzchni magazynowej – a część z tych inwestycji ulokowana zostanie w Polsce.
Tutaj trzeba zauważyć, że mimo dynamicznego przyrostu (w 2017 i 2018 r. oddano do użytku tyle powierzchni co w czasie siedmiu poprzednich lat, tylko w 2018 r. dostarczono ponad 2,2 mln mkw.) polski rynek ciągle jest słabo nasycony w stosunku do państw Europy Zachodniej. Kraje takie jak Niemcy czy Czechy dysponują dwukrotnie większą niż Polska powierzchnią magazynową w przeliczeniu na mieszkańca, a np. Holandia ma jej ponad czterokrotnie więcej. Wciąż mamy więc pole do popisu, a koniunktura sprzyja inwestycjom.
Relacja między rynkiem logistycznym a rynkiem nieruchomości magazynowych to poniekąd sprzężenie zwrotne. Operatorzy logistyczni generują znaczące zapotrzebowanie, napędzając rynek, a jednocześnie sami korzystają z coraz lepszej, bardziej konkurencyjnej i innowacyjnej oferty deweloperów. Jak już wspomniano, od czasu ostatniego światowego kryzysu ilość wolnej przestrzeni magazynowej w Polsce jest utrzymywana na niskim poziomie (obecnie ok. 5%). Stosunkowo mało realizuje się tzw. powierzchni spekulacyjnej, czyli budowanej przez dewelopera, zanim jeszcze znajdzie on na nią najemcę. W efekcie, jeśli dostawca usług logistycznych potrzebuje powierzchni magazynowej, raczej rzadko korzysta z gotowych magazynów. Dostawca taki rozmawia z deweloperem o powierzchni, która ma dopiero powstać, może być więc ona dokładnie dopasowana do jego potrzeb. Dzisiaj prawie każda nowa budowa jest poprzedzana szczegółowymi ustaleniami między przyszłym najemcą i deweloperem, a prawie każdy projekt to BTS (built-to-suit). Ostatecznie obie strony są bardziej usatysfakcjonowane – z perspektywy dewelopera zredukowane zostaje ryzyko inwestycji, a dostawca usług logistycznych otrzymuje lepszy magazyn.
Rozwój nieruchomości w Grupie Raben jest konsekwencją dwóch głównych potrzeb biznesowych firmy: rozbudowywania własnej sieci transportowej i potrzeby przestrzeni na projekty logistyki kontraktowej. Pierwsza z nich wymaga wyspecjalizowanych magazynów tranzytowych rozmieszczonych na obszarze całego kraju, w lokalizacjach nie zawsze obiektywnie najlepszych z perspektywy inwestycji w nieruchomości, ale zawsze optymalnych dla procesu transportowego. Takie wysokie wymagania co do lokalizacji napotykają duże trudności np. u naszych zachodnich sąsiadów, ponieważ w Niemczech administracja lokalna nie tworzy zbyt wielu alternatywnie usytuowanych stref przemysłowych, co z kolei zmusza branżę do wielu kompromisów w procesie wyboru miejsca dla centrum logistycznego. W Polsce ziemia z miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego jest ciągle bardziej dostępna (choć podaż powoli się zmniejsza), a proces inwestycyjny – nieco łatwiejszy. Deweloperzy wykazują się coraz większą elastycznością: jeszcze kilka lat temu niechętnie podejmowali się realizacji mniej typowych budynków (jak np. magazynów tranzytowych) w mniej typowych lokalizacjach, jednak wraz z rozwojem rynku ich nastawienie się zmieniło. W konsekwencji firmy logistyczne już nie muszą inwestować we własne magazyny tranzytowe. Projekty tego typu można także uznać za atrakcyjne z punktu widzenia inwestycji deweloperskich, ponieważ najemca wręcz potrzebuje długoterminowych umów najmu. Dla firmy takiej jak Raben częste przeprowadzki z jednego magazynu tranzytowego do innej lokalizacji nigdy nie będą interesujące.
Dostępność gruntów ma również kluczowe znaczenie dla pozyskania przestrzeni z myślą o projektach logistyki kontraktowej. Dostawca usług logistycznych, poproszony o dostarczenie rozwiązania dla swojego klienta w określonej lokalizacji (podyktowanej np. punktem ciężkości usług transportowych lub bliskością zakładu produkcyjnego klienta), zostaje postawiony w różnej sytuacji w poszczególnych krajach z powodu dostępności gruntów. Problemem bywa również ogólna przewidywalność procesu inwestycyjnego. W Czechach czy Niemczech brak konfliktu między planem zagospodarowania przestrzennego a planowaną inwestycją nie stanowi gwarancji uzyskania pozwolenia na budowę, gdyż administracja lokalna nadal może odmówić przyjęcia konkretnego projektu. W naszym kraju wystarczy, że inwestor pobierze kopię planu zagospodarowania przestrzennego ze strony internetowej administracji lokalnej, a jeśli planowana inwestycja jest dozwolona, może nabyć ziemię i przystąpić do realizacji projektu.
To kolejna, obok wymienionych wcześniej, przewaga rynkowa Polski nad Europą Zachodnią oraz resztą Europy Środkowo-Wschodniej. Należy mieć nadzieję, że wszystkie te okoliczności jeszcze przez dłuższy czas będą motorem rynku nieruchomości magazynowych, na czym skorzystają i inwestorzy, i ich klienci – w tym sektor logistyczny – i cała polska gospodarka.
[1] Źródło: Colliers International, maj 2019.
[2] Źródło: JLL, stan na koniec I połowy 2018 r.
[3] Źródło: Savills, raport „Market in minutes. Rynek magazynowy w Polsce”, luty 2019.
[4] Źródło: JLL, maj 2019.
Marek Zychla
Investment Director
Raben Real Estate Poland
Najnowsze newsy
2024.04.05
Raport zrównoważonego rozwoju Grupy Raben za 2023 rok
2024.03.15
Czy jesteś gotowy na cyfrową transformację?
2024.03.05
VR Truck Simulator – innowacyjne narzędzie do rekrutacji i szkoleń kierowców
2024.02.27
Grupa Raben podsumowuje 2023 rok
2024.02.16
Raben stawia na transparentność, ujawniając dane środowiskowe za pośrednictwem CDP z wynikiem A-